Bez tytułu …

Stale aktualne i jakże ważne są cytaty: „Naród bez pamięci nie ma prawa do przyszłości ani do bytu teraźniejszego” (słowa Marszałka Józefa Piłsudskiego), Naród, który odcina się od historii, który się jej wstydzi, który wychowuje młode pokolenie bez powiązań historycznych, skazuje się dobrowolnie na śmierć, podcina korzenie własnego istnienia” (słowa ks. kard. Stefana Wyszyńskiego). Jeżeli więc z takim lekceważeniem traktujemy ofiary hitlerowskich oprawców – hołubiąc w zamian ofiary komunizmu po 1945 r. – niech takie przykłady mówią same za siebie:

 

SZTWIERTNIA JAN,

Więzień w Cieszynie, w KL Mauthausen-Gusen.

Sztwiertnia Jan pop3Urodzony 1.06.1911 r. w Ustroniu, zamieszkały w Wiśle (75, 296). Wychowywany początkowo przez matkę Marię, a następnie wujka Karola Sztwiertnię. Od 1921 r. wychowywał się w Ewangelickim Domu Sierot w Ustroniu. Dzięki pomocy materialnej zboru ustrońskiego, gdzie dostrzeżono jego wyjątkowe uzdolnienia muzyczne, mógł kontynuować naukę w Seminarium Nauczycielskim w Cieszynie w latach 1925-1930.

Tam zaczął tworzyć pierwsze kompozycje. Po ukończeniu seminarium podjął pracę w różnych szkołach w Wiśle. W 1936 r. rozpoczął naukę w Szkole Muzycznej w Cieszynie, następnie studiował w Śląskim Konserwatorium Muzycznym w Katowicach. Kompozycje z tego okresu to: 2-aktowa opera z życia górali beskidzkich „Szałaśniczy”, ok. 50 utworów, m.in. poemat symfoniczny Śpiący rycerze w Czantorii, Suita beskidzka, kantata na chór męski Rycerze, utwory chóralne, instrumentalne, symfonia organowa. W okresie 1937-1939 oprócz studiów w konserwatorium i nauczania w szkołach Wisły, prowadził działalność społeczną: organizował i prowadził chóry szkolne i amatorskie, był dyrygentem chóru nauczycielskiego, prezesem chóru młodzieżowego, reżyserował sztuki teatralne i grał w amatorskich przedstawieniach. W 1939 r. ukończył Wydział Pedagogiczny Konserwatorium w Katowicach i kontynuował naukę na Wydziale Kompozycji. W tym samym roku otrzymał stypendium wojewódzkie na podjęcie dalszych studiów w Paryżu, ale wybuch wojny uniemożliwił te plany. Aresztowany 23.04.1940 r., uwięziony w Cieszynie, a stamtąd w transporcie zbiorowym wywieziony do KL Mauthausen-Gusen, gdzie zginął 29.08.1940 r.

Postscriptum: O jego ostatnich chwilach w obozie pisze naoczny świadek ks. dr Andrzej Wantuła w książce „W cieniu śmierci”: „Już całkiem wycieńczonego współtowarzysze obozu ułożyli go na barłogu. Odkrył go jednak sztubowy. Teraz Janek zaznał losu, jakiego doznali tu przed nim i po nim niezliczeni, których jedyną winą było, iż zbyt wolno umierali. Sztubowy podniósł go i cisnął na podłogę. Potem zaś usiłował nogami przysunąć go do drzwi. Janek stracił przytomność i przestał jęczeć. Rozwścieczony oprawca porwał go ostatni raz z ziemi i rzucił w otwarte drzwi izby. Ciało odbiwszy się od ściany padło do przedsionka. Sztubowy odsunął je nogą w kąt, gdzie spoczęło w błocie”.

Bibliografia: J. Klistała, Martyrologium Mieszkańców Ziemi Cieszyńskiej – Słownik biograficzny, wyd. 2011 r.

JAKUBEK ZUZANNA,

Urodzona 12.01.1896 r. w Oldrzychowicach i zamieszkała w tej miejscowości (52), żona Pawła (ur. 11.04.1891 r.). Aresztowana razem z mężem, a oskarżeni byli o to, że syn współpracuje z partyzantami. Więziona w Cieszynie do 31.01.1945 r. – zwolniona do domu, ale tak relacjonuje swój kontakt z gestapowcami z więzieniem cieszyńskiego i stosowanymi tam metodami przesłuchań, a trzeba mieć świadomość, że przeważająca ilość ofiar aresztowany na Zaolziu (i nie tylko), przechodziła przez to właśnie więzienie w Cieszynie, tam rozpoczynała swoją okupacyjną golgotę:

„Gestapowcy zawieźli nas autem do Cieszyna do budynku gestapa. Sturzyli mnie do jakiegoś chlewka, męża wrzucono do innej celi. Za chwilkę przyprowadzono mnie do jakiegoś gołego pokoju. Na mnie rzuca się ogromny pies – wilczur – z wyszczerzonymi kłami, łapy wbija w moją pierś. Wystraszyłam się bardzo. Potem zaczynają się przesłuchania przez trzech gestapowców. Nie mogę powiedzieć ani jednego słowa. Ciężkim drągiem żelaznym uderza mnie jeden z nich po głowie. Twarz moja oblana jest krwią wytryskającą z dziury w głowie. Od tego czasu mam na głowie „gruszkę”, mam zawroty głowy. Drugi zbir bił mnie bykowcem po szyi, po twarzy, po rękach. Zwaliłam się na ziemię. Pytali się „gdzie jest mój syn Paweł”. Jak powiedziałam, że nie wiem, to bili jeszcze bardziej? Najokrutniej bił mnie „taka gruba świnia” jak ten Gering. Zostałam bez przytomności. Przyszłam do siebie na zimnym cemencie. Musiałam tam przebywać aż do końca i dostałam ciężki reumatyzm. Dziwię się, że to wszystko przeżyłam. W tej celi była razem ze mną także Tekla Mulkowa-Mazurkowa z Rychwałdu, była też Kluzowa…”.

Relacja wyrażona bardzo prostym językiem, bardzo szczerze. Zuzanna Jakubek była więziona w tym przybytku sadyzmu przez cztery miesiące i później zwolniona do domu. Inni, po takich to „wstępnych” przesłuchaniach odsyłani byli na jeszcze gorsze męczarnie – do obozów koncentracyjnych!

Dodaj komentarz